„Nie idź tam, gdzie prowadzi ścieżka. Idź tam, gdzie jej nie ma, i zostaw swój ślad.”
— Ralph Waldo Emerson
Nie wiem dokładnie kiedy po raz pierwszy poczułam tą głęboką tęsknotę. Może wtedy, gdy po raz kolejny obudził mnie dźwięk budzika zamiast śpiewu ptaków. A może wtedy, gdy ciało zaczęło się buntować przeciwko sztucznemu światłu, jedzeniu w plastiku i komórce, która stała się nieodłącznym elementem naszego życia.
Ciągnie mnie dzicz… nie ta z filmów- groźna, nieokiełznana i obca, ale ta prawdziwa, pierwotna, ta do której każdy z nas należy, głęboko w nas zakorzeniona. Las, który nie potrzebuje instrukcji, cisza, która nie męczy, tylko leczy . Ziemia pod stopami, która przypomina, że jeszcze żyjesz.
To nie kaprys ani moda. To coś głębszego. Głos przodków? Instynkt? Biologiczna pamięć ciała , które wie, że jest stworzone do ruchu , oddechu, rytmu natury. Im bardziej oddalam się od tego co zwane osiągnięciem cywilizacyjnym, tym bliżej jestem siebie.
Nie potrafię tego do końca wyjaśnić. To coś, co czuję pod skórą, głęboko, gdzieś między tętnem a oddechem. Dzicz mnie woła. Czasem cicho, czasem głośno. Jakby natura miała swój język, którego nie rozumie się głową, tylko sercem.
Zmęczyło mnie miasto. Zgiełk, beton, tempo. Świat pędzi, a ja coraz bardziej chcę zwolnić. Odzyskać przestrzeń — nie tylko fizyczną, ale też wewnętrzną. Chcę poranków z rosą na bosych stopach, a nie kawy w papierowym kubku. Chcę nocy z niebem bez świateł, tylko z gwiazdami, które naprawdę widać, a nie blasku ulicznych latarni.
Nie tęsknię za komfortem. Tęsknię za prawdą… za światem, gdzie rzeczy mają zapach, smak, fakturę. Za chwilami, które nie wymagają rejestracji tylko obecności.
Ludzie mówią: „To tylko las”
Ale dla mnie to nie „tylko”.
To świątynia.
To miejsce, gdzie mogę być — bez filtra, bez obowiązku spełniania czyichś oczekiwań. Gdzie drzewa nie oceniają, a śpiew ptaków nie wymaga odpowiedzi. Tam nie muszę być produktywna. Wystarczy, że jestem tu i teraz. Bez hałasu klaksonów, dźwięku hamulców i gwary ludzkiego głosu.
„Las nie pyta, kim jesteś. On pozwala ci być sobą.”
Dzicz to wolność od algorytmu
W dziczy nie muszę znać godzin, nie muszę używać kalendarza ani budzika. Natura jest dla mnie drogowskazem. Nie muszę scrollować, odpisywać, reagować. Nikt nie wymaga odpowiedzi w ciągu pięciu minut. Liczy się światło dnia, ciemność nocy, zapach ogniska, dźwięk wiatru w gałęziach.
Dzicz uczy mnie życia w rytmie natury. Bez presji. Bez nadmiaru. Bez konieczności bycia „na bieżąco”. Tu nie trzeba się maskować, udawać i dopasowywać. Tu prawdziwość gra pierwsze skrzypce.
Nie chcę żyć w świecie, który uczy mnie, że bez pieniędzy jestem nikim, że muszę mieć aplikację, by się obudzić i subskrypcję, by się odprężyć. Chcę żyć w świecie, gdzie mogę być zmęczona fizycznie, ale spokojna psychicznie. Gdzie trud oznacza sens , a nie wyzysk.
„Nie chcę mieć więcej. Chcę mieć mniej, ale prawdziwego.”
Prostota jako wybór, nie konieczność
Dla wielu ludzi dzicz to niewygoda. Brak ciepłej wody, brak Internetu, brak sklepów. Ale dla mnie to… przestrzeń do tworzenia, do rozważania i kontemplacji. Miejsce, w którym wszystko odzyskuje sens, gdzie nie ma miejsca na fałsz, gdzie jedzenie smakuje mocniej, cisza brzmi wyraźniej, a ruch naturalny ma znaczenie.
Chcę życia, które nie męczy umysłu nadmiarem i byle jakością. Chcę wrócić do prostych rzeczy jak rozpalenie ognia, zbieranie ziół, słuchanie śpiewu ptaków. To nie ucieczka. To wybór. To droga do samospełnienia.
„Prawdziwy luksus to mieć czas. Czas na bycie. Na czucie. Na życie.”
— Lin Yutang
Samowystarczalność — powrót do mocy
Dzicz przypomina mi o tym, że mogę.
Mogę zbudować. Mogę posadzić. Mogę przetrwać.
Mogę żyć bez systemu, który mówi mi, co mam robić, kiedy i za ile.
Marzę o własnym kawałku ziemi, kilku kurach, prostym schronieniu, jedzeniu, które urośnie na mojej ziemi, a nie z marketowej półki.
Nie chodzi tylko o przetrwanie, a o poczucie sprawczości, o to że nie muszę polegać na systemie, który coraz bardziej odcina mnie od źródeł życia.
„ Samowystarczalność to nie samotność . To wolność odzyskana z rąk uzależnienia.”
Chcę czerpać wodę ze studni, nie z korporacyjnego kranu, ogrzewać dom drewnem , które sama zbiorę, zjeść jajko kury, którą znam po imieniu.
To jest siła. To jest moc. Nie ta iluzoryczna, którą daje karta kredytowa, ale ta prawdziwa- zakorzeniona w prostocie, w codziennych gestach, w bliskości z naturą.
„Nie jestem przeciwko technologii. Jestem za wolnością wyboru. A tej w systemie coraz mniej.”
Dzicz leczy ciało i duszę
W dziczy nie jestem „produktem”, nie jestem targetem, nie jestem użytkownikiem.
Jestem człowiekiem.
Ciałem, które oddycha świeżym powietrzem. Duszą, która nie musi nic udowadniać. Mając dostęp do zdrowej żywności, czystej wody i świeżego powietrza, a nie farmaceutyków z apteki, staje się zdrowym człowiekiem.
„Siedzę na ziemi. I słucham. I w tej ciszy, która nie potrzebuje słów — słyszę siebie.”
Nie uciekam. Wracam.
Nie chodzi o to, żeby porzucić świat. Chodzi o to, żeby wybrać swój sposób bycia w nim i przeżywania życia po swojemu.
Nie każdy musi rzucać wszystko i uciekać do lasu. Ale każdy może zacząć zadawać pytania:
- Co mnie naprawdę karmi?
- Czego mam za dużo?
- A czego nie mam wcale, choć tęsknię?
Bo może dzicz to nie tylko miejsce. Może to także przestrzeń w sercu. Miejsce, gdzie znów jesteśmy sobą. Gdzie nie trzeba grać ról, tylko można żyć prawdziwie.
„Dzikość nie jest przeciwieństwem cywilizacji. Jest jej przypomnieniem, kim byliśmy, zanim zapomnieliśmy.”
To nie jest powrót do przeszłości, to krok do przodu, w kierunku życia bardziej świadomego , cichego, ale zarazem spełnionego. Życia, gdzie mniej znaczy więcej, a zależność od siebie samego, a nie od systemu, staje się źródłem wewnętrznej siły.
A Ty?
Czy też czujesz, że coś Cię ciągnie do natury?
Że jest w Tobie pragnienie prostoty, ciszy, przestrzeni bez masek?
Może dzicz przemawia też do Ciebie.
A jeśli tak — słuchaj jej. Ona wie, gdzie jest Twoja droga.